Juz sie chyba zaczynam przyzwyczajac, ze jak siedze w domu to sloneczko za oknem. A jak tylko sie ubiore, by na to sloneczko popatrzec z zewnatrz, to ono jak na zlosc sie chowa za ciezkimi chmurami.
Dzis wybralam sie z planami na dluuuugi na spacer i po doslownie kilkuset metrach zaczelo padac. "Psia krew" klne pod nosem, no bo w planie byly jesienne krajobrazy do sfotografowania. Moje czlapuchy patrza na mnie spode lba i machala ogonkami zachecajac do dalszej wycieczki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz