Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wysokie Taury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wysokie Taury. Pokaż wszystkie posty

2024-07-16

Austria (cz.5) - Wodospady, Park Narodowy, Wysokie Taury, Krimml.

 


Kochani, dziś w fotorelacji, dzień piąty 😍
W poprzednim poście wspomniałam o zmianie pogody i naszych planów.
Muszę powiedzieć, że to był dobry wybór naszego organizatora Damiana,
bo w dniu poprzednim mogliśmy spokojnie, bez deszczu
zwiedzać cztery szczyty.
Natomiast pogoda dnia następnego była trochę bardziej kapryśna.




ale... nam to nie przeszkadzało, bo w planach było odwiedzenie Parku Narodowego,
w którym znajdowały się wodospady.
A jak wodospady to i woda dookoła, więc przelotne deszcze nie były takie 
odczuwalne w tym dość mokrym "klimacie".


Mowa o huczących wodospadach Krimml, 
alpejskich strumieniach, potężnych rzekach i malowniczych jeziorach
 Natura zawsze wykazywała się ogromną pomysłowością 
w wynajdywaniu najróżniejszych form istnienia 
dla swych wodnych zasobów. 
Austria jako jeden z najbogatszych w wodę krajów 
dosłownie opływa w te bogactwa, 
jednocześnie przywiązując ogromną wagę do ich ochrony.

Przepiękne miejsce, warte dłuższej eksploracji i pobytu!
Może kiedyś uda mi się tu powrócić
i dogłębniej zwiedzić ten region.



A poniżej JA, przy wejściu do Parku!
Ewcia, dziękuję za zdjęcia 😘

Marsz zaczęliśmy jeszcze bez deszczu no i jak widać w chłodniejszym klimacie.


Wodospady Krimml leżą na terenie Parku Narodowego Wysokich Taurów.
 Ich wody spadają z wysokości 380 metrów z potężną siłą i hukiem. 
Gdy spojrzy się na jedną z trzech kaskad tworzących wodospady Krimml 
chciałoby się powiedzieć, że „zapiera dech w piersiach”.
Można powiedzieć, że wodospady Krimml 
to taki gigantyczny gabinet terapeutyczny na łonie natury. 
Jego wystrój tworzy las, skały i niezmierzone masy spadającej z góry wody.

Przejście szlakiem zajmuje ponad godzinę, 
oczywiście w moim wydaniu i fotografowaniu po drodze,
 ZAWSZE jest to dłużej,
ale musiałam się dostosować i regulaminowo trzymać grupy 
i nie oddalać za bardzo.

Miejsce przepiękne, droga w górę po fajnych szerokich ścieżkach,
więc dostępne nawet dla rodziców z dziećmi w wózkach.
Mijaliśmy też śmiałków na rowerach.
Poniżej, widzicie barierkę i ścieżkę pnącą się dość stromo w górę.
No było co deptać w górę, oj było! 😉 
Rozgrzaliśmy się dość szybko i porozbieraliśmy do T-shirtów.

Aneta, dzielnie prze do przodu 😀


Trochę nam też popadało...
dla mnie to był mały problem, bo brakowało mi rąk do operowania
parasolem, aparatem i kamerką.
ale dałam radę 😊



Przepiękna turkusowa woda polodowcowa
 spływająca z potężnym hukiem.


Tabliczka u dołu:
nie znam niemieckiego, ale po śląsku też mamy w słowniku GELYNDER
czyli poręcz, i mówimy czasem "zicnij" sobie (czyli usiądź)
setzen=siadać
czyli wydedukowane: nie zicać na gelyndrze 😂😂😂


Pogoda w ten dzień była w kratkę, nadciągnęły nam ciemne chmury,
przechodziły tez mgiełki, ale klimacik na fotki był superowy!




Patrzcie na te mgiełki unoszące się przy wodospadach.



I jeszcze taka ciekawostka z internetu o tym miejscu:


Johanna Freidl jest członkinią 
zespołu medycznego uzdrowiska Hohe Tauern Health na Ziemi Salzburskiej.
 Opiekuje się pacjentami, którzy poddawani
 są wpływowi orzeźwiającej naturalnej mgły wodnej oraz terapii wodnej 
przy wodospadach Krimml. 
Freidl woli jednak używać określenia „aeorozoloterapia inhalacyjna”, 
ponieważ ta nazwa opisuje mechanizm działania terapii.

Jej praca naukowa w Instytucie Medycyny Ekologicznej Uniwersytetu Medycznego Paracelsus 
skupia się na biotopach istniejących w lesie i nad wodą. 
Młoda badaczka zajmuje się fizycznym i mentalnym wpływem, 
jaki te naturalne przestrzenie wywierają na człowieka, 
skupiając się między innymi na interesującym nas temacie 
czyli wodzie i jej właściwościach leczniczych.

– Szczególnie leczniczy wpływ na alergiczne zapalenia dróg oddechowych ma drobniutki, wdychalny aerozol unoszący się nad wodospadami Krimml – wyjaśnia Freidl. 
Jest on 200 razy mniejszy niż kropla sprayu z inhalatora stosowanego przy astmie, 
dlatego może wniknąć bardzo głęboko w drogi oddechowe.

Mikroskopijne kropelki o ujemnym ładunku pozostają dłużej w powietrzu, 
te o ładunku dodatnim są natomiast dużo większe i stosunkowo szybko spadają na ziemię.
 I już przy wdechu dzieje się mały „cud wody” - ujemny ładunek 
stymuluje układ odpornościowy, 
objawy alergii i astmy ulegają złagodzeniu 
lub ustępują całkowicie, jednocześnie oczyszczają się drogi oddechowe.


Nieźle, co?
nie dość, że pięknie, 
to jeszcze jak leczniczo i zdrowotnie dla nas!
😍




Dotarliśmy do schroniska na czas,
bo rozpadało się paskudnie.
Ale dzięki temu mieliśmy trochę czasu na kawę, ciacho , piwko
czy słynny Almdudler (oranżada)
Jedynie co mi się w schronisku nie podobało,
to bardzo niemiły kelner.😠
Obsłużył nas ekspresowo, 
nawet umiał trochę po polsku, co było bardzo miłe dla nas,
ale... biegał koło nas co chwilę zaglądając w szklanki, 
filiżanki, talerzyki, czy już skończyliśmy!!!

Nawet powiedział coś w stylu:
już nie pada, możecie iść dalej zwiedzać 😧
poczuliśmy się jakby nam chciał powiedzieć, 
zjedli, wypili to wynocha, potrzebuje miejsce dla innych.
Niestety to nie tylko moje odczucia, ale całej grupy.

💢

Nie mogłam się powstrzymać, 
by nie sfotografować tej cudnej ściany z kamieni!
Zresztą, okna dodają tu całego uroku 😊



Droga powrotna była dużo szybsza, no bo w dół 😉
Przestało też padać.




Było mokro ale jak czytaliście: zdrowotnie!

Tego dnia przedreptaliśmy taką trasę:




Kolejny udany dzień za nami,
zakończony przepyszną obiadokolacja w hotelu.


Za niedługo przedstawię Wam
zdjęcia z ostatniego dnia pobytu w Austrii
i tym samym zakończę relacje z tej wspaniałej wyprawy 
w Wysokie Taury.

Zachęcam Was do komentarzy 😊,
będzie mi niezmiernie miło wiedzieć,
że ktoś te moje wypocinki jednak czyta.

Życzę Wam udanego dnia lub spokojnej nocy.


Ps. sobie życzę niższych temperatur, 
bo mój organizm chyba jeszcze nie odwykł od skandynawskich temperatur
i trochę się mi PRZEGRZEWA 
przy tych potwornych polskich upałach.  


SERDECZNOŚCI 💙


2024-07-07

Austria (cz.2) - Kaprun, Wysokie Taury i Tama Mooserboden



Dzisiaj opowieści ciąg dalszy.
Nasz dzień drugi był zaplanowany na odwiedziny miejsca, w którym 
natura i technika gra jedne skrzypce.

Mowa o zbiornikach wodnych:
- górny Mosserboden i
- dolny Wasserfallbooden


Na ponad 2000m znajdują się tamy,
 oraz ciągle pracująca elektrownia wodna Limberg,
która dzięki wodzie z topniejących śniegów i lodowców Wysokich Taurów 
zaopatruje w energię cały region Salzburga.


A wody do tamy docierają nawet z odległego lodowca Pasterze!
Tamę tę zaczęto budować od 1938r, czyli w czasie wojny
a głównymi robotnikami tamy byli więźniowie.
Tę sytuacje upamiętnia pomnik, który stoi blisko wejścia na tamę.


Ale...
aby te zbiorniki zobaczyć, trzeba najpierw wybrać się wysoko w góry.



a jest się gdzie wspinać, bo samych przewyższeń było ok 1100m.


W drodze do tamy wdrapywaliśmy się powoli i długo.
Na górę nie ma możliwości wjazdu własnym samochodem.
Aby się tam dostać trzeba się wybrać na około 3 godzinny spacer pod górę,
który to właśnie wybraliśmy, 
albo można dojechać dwoma autobusami i specjalną platformą,
króra jeździ po takich szynach jak te tutaj.


Oczywiście widoczki przecudne, 
a pogoda nam dopisała niesamowicie!



Ja i mój najwierniejszy przyjaciel Nikon 😎


No i... nowi znajomi 😍👌



Tu widać już pierwsze zmęczenie, 
a to zaledwie ułamek trasy, która pokonaliśmy.


Po dość trudnym podejściu, naszym oczom wreszcie ukazała się pierwsza z tam.
Ale jak sami widzicie, spory kawałek by do niej dotrzeć.
Także walczymy i idziemy dalej.



W dali widoczny lodowiec




Wejścia i zejścia dość strome.
Tutaj bałam się, że rozwalę swój sprzęt, bo nie dość że było ślisko, 
bo skały wapienne i woda to zły łącznik!,
to były jeszcze metalowe schodki a właściwie wąziutkie pręty
i woda, która bryzgała z każdej strony.
Jedną ręką próbowałam utrzymać równowagę
 a w drugiej trzymałam swój aparat z dala od wody.
Ale dałam radę 💪


Kolejne kilometry przebyte i tama sfotografowana ale już od drugiej strony.
To jest ta dolna część - zbiornik pierwszy
a my dążyliśmy dalej do części górnej-drugiego zbiornika.


Wędrownisie idą dalej...


po drodze mieliśmy również mały wodospadzik do przejścia,


który sączył się z samej góry


A poniżej...
nasze uśmiechnięte facjaty!
chyba mówią same za siebie, co nie?!
Ech serce się raduje na sam widok tego zdjęcia,
bo wciąż czuje się te emocje 💕


Przepiękna natura, ciszzzzaaaaa
i błogi spokój kojący skołatane myśli.

I to nic, że nogi i plecy bolały,
bo ta adrenalina i endorfiny czuło się w każdej komórce swojego ciała.


A tu "górskie kozice" 😜




w połowie drogi dotarliśmy do schroniska-restauracji
tam zatrzymalismy się, by posilić się i nabrać sił
 do dalszych kilometrów i wędrówki pod górę.

Taaaa tak siedzieć to bym mogła na wieki 😍




Pogoda się nam zmieniła, zachmurzyło się na chwilkę 
ale na szczęście dużego deszczu z tych chmur nie było.




Ta przepiękna różowa roślinność na stokach alpejskich to
róża alpejska, typ rododendronu,
 który upiększał jeszcze bardziej te cudne widoczki.
Ale uwaga! Cała roślina jest trująca!


Po przejściu obu zapór (tam) można pójść dalej kamienistą ścieżką,
i zobaczyć przepiękna panoramę na zaporę od strony zbiornika Mooserboden.


Stamtąd prowadzi kilka dodatkowych szlaków na trzytysięczniki takie jak:
 Hocheiser (3206m) oraz słynny 
Grosses Wiesbachhorn (3564m)

Prowadzi tu również główny szlak turystyczny przez przełęcz Kapruner Törl.

Tablica wskazująca na dzikie gatunki występujące w tym regionie.
No i słynny świstak, którego tego dnia nie zobaczyłam,
ale udało mi się wytropić go dnia następnego.


Roślinność mnie zachwycała na każdym zakręcie.
Te kwiatuszki miały tak intensywnie niebieski kolor, że nie mogłam się 
im napatrzeć. 
To goryczka (Gentiana), 
występuje w klimacie umiarkowanym i rośnie głównie na obszarach górskich.




A tu panorama na dolną tamę.


Dwie Sylwie na górnej tamie



Żeby nie było, że to koniec!
Jako wisienka na torcie, wdrapujemy się jeszcze wyżej, na wzgórze Höhenburg (2108m)
ooooo dokładnie tam gdzie pokazuję paluchem.



I panorama na szczyty i wodospady wokół.
Znów chwila kontemplacji i czyszczenia umysłu 😇



A tu Śląskie Dziołchy jak się patrzy 😃
Wlazły na wierch i w dodatku jakie szczęśliwe !!!
To Ewcia, Bogna i Sylwia.


No i ja troche zmachana, 
było miło posiedzieć chwilkę i odciążyć kręgosłup.
A uwierzcie mi, miałam co nosić.


Nie można było zapomnieć też o fotce grupowej.
Zdjęcie pożyczone od organizatora Damiana z Touris Bus.
Fajna grupa, fajni ludzie, mega przeżycie!



Przeszliśmy w ten dzień kawał dobrej drogi:


nogi bolały, oj bolały!


Na szczęście nie wracaliśmy całej trasy powrotem na nogach,
a skorzystaliśmy ze wcześniej wspomnianych autobusów i platformy.


Dzień zakończony kolacją w hotelu,
ładowaniem sprzętu 
i baterii na dzień kolejny.

A co zwiedziliśmy w trzecim dniu?

już niebawem się dowiecie.


Tymczasem życzę wspaniałego weekendu.
Zachęcam również do pozostawienia komentarza 😎,
będzie mi niezmiernie miło 💚