Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą medal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą medal. Pokaż wszystkie posty

2025-03-08

Międzynarodowy Dzień Kobiet / International Women's Day



Kochane Kobietki,
z okazji Dnia Kobiet życzę Wam
zdrówka, by móc spełniać swoje marzenia, cele i plany,
pogody ducha, 
optymizmu i dużo uśmiechu 
prawdopodobnie od tego się dłużej żyje 😜.
Wspaniałych ludzi wokół, bo oni dodają nam skrzydeł
i przy nich niemożliwe staje się możliwe
miłości,
spokoju,
i odpoczynku.

Życzę Wam, byście nigdy nie bały się być, tym kim jesteście
Bądźcie zawsze SOBĄ!
Byście były silne, wrażliwe
każdego dnia wstawały z głową pełną marzeń
a kładły się spać z satysfakcją i spełnione!

SERDECZNOŚCI Moje drogie Panie! 💕

Ja dziś wzięłam udział w Biegu dla Kobiet.
Przebiegłam z dumą i satysfakcją 10 km.
Mam też MEDAL z tego wydarzenia.
Pogoda była jak w lato!
nie wiem ile było stopni, ale śmiało mogłam dziś biegać
w T-shircie i krótkich spodenkach. 



Miałam dość intensywny dzień,
nogi poczuły wiosnę 😂


Dziś króciutko,
życzę Wam przyjemnego weekendu!!!

😘

PS. Update:  dziś (14.03.2025 doszedł również certyfikat)






 

2024-02-19

Kolejny medal - biegamy pomagamy ! Biegi Kobiet / Another medal - we run and help! Women's run




Dziś dotarł medal za Bieg Walentynkowy.
Ależ on piękny.
Hmmm trzeba zakupić wieszak na moje medale 😜
To już trzeci medal za bieganie
i mam nadzieję, że jeszcze kilka ich będzie.

Na razie biegam raz w tygodniu,
czasem uda mi się wybiegać dwa biegi w tygodniu.
Staram się zrobić minumum 10 km.
No i już biegam bez zadyszki i bez odpoczynku.
Nie powiem! jestem z siebie dumna,
w życiu bym nie przypuszczała, że się wezmę za bieganie, 
którego wręcz nie cierpiałam.
W sumie dzięki temu bieganiu udaje mi się trzymać
równowagę psychiczna, którą miałam w totalnej rozsypce.

Po ostatniej kontuzji musze być trochę ostrożniejsza, 
bo nadwyrężenia i zwichnięcia długo się goją i wyłączają z jakiejkolwiek aktywności!
Wiecie, ja taki tuptuś amator wciąż jestem, 
bieganiem może jeszcze nie powinnam  tego nazywać,
bo nie jest to moja regularna rutyna, 
a chciałabym to wprowadzić na stałe do mojego trybu życia.
Trzeba najpierw wytrenować moje połączenie neuronowe w mózgu 😊
potem pójdzie z górki.

Ostatnio słuchałam podcastu, gdzie się dowiedziałam, że
 ażeby wprowadzić lub zmienić jakiś nawyk w życiu 
w coś co będziemy wykonywać
bez problemu (np. jak jazda samochodem po latach praktyki)
czasem może to nam zabrać aż 200 dni!!!
Ważna jest sukcesywności i powtarzalność danego nawyku.
Uparte te nasze mózgi 😏

hehe ale mnie wzięło dziś co?
dobra, poczytajcie sami jeśli Was ten temat interesuje.




Pogoda dziś pochmurna i chyba zbiera się na deszcz,
ale w planach na wieczór mam zebrać kolekcję moich zdjęć 
do następnego foto albumu.
Zobaczymy czy dam rade dziś przetrzepać moje wszystkie dyski.
A jest tego sporo.

Przyjemnego poniedziałku
💖

Ps. Zauważyliście ile dnia już przybyło?  😍



 

2023-12-01

Biegamy i pomagamy - Bieg Kobiet ZIMA 2023




Kolejny mój bieg.🤘
BIEGAM I POMAGAM
20% wpisowego idzie na cele charytatywne 💝

Ślisko było dziś bardzo,
 na szczęście zdążyłam wybiegać kilometry tuż przed opadami śniegu🤪

Najważniejsze dla mnie, że wróciłam bez kontuzji.
Nogi i ja sama - cała!

Bielizna termoaktywna spisuje się świetnie, 
Już nie marznę.
Zobaczymy do jakiej minusowej temperatury
 będzie mi w tym ciepło.





Kolejny bieg charytatywny będzie na wiosnę :) 

Jeśli zima pozwoli na bezpieczne bieganie, to będę próbować
kontynuować to moje truchtanie.
Tak dla zdrowotności i dobrego samopoczucia 🙃🏃‍♀️
Jeśli będzie zbyt ślisko to będą długie spacery ☺️

Tymczasem
Pozdrawiam Was serdecznie.

Za oknem sypie i sypie…
Miłego weekendu ❤️





 

2023-10-26

Biegać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej 😉



Jesień zrobiła się trochę psotna.
Raz słońce, raz deszcz a raz ciężkie chmury i wietrzysko.

Dziś wiało i było szaro, ale wiało bardzo przyjemnym ciepłym wiatrem.
Taki wiatr to ja lubię, 😊
dodaje mi energii i siły,
pozwala głęboko oddychać, muska twarz
i szepcze do ucha: dasz radę! Biegnij dalej...




Przede mną ostatni zakręt, mam taką nadzieję...
i liczę, że w nowy rok wejdę już na prostą drogę!
Jutro odbieram ostanie (wierzę w to!) wyniki laboratoryjne, 
które mam nadzieję będą B.DOBRE.

Wiecie?
przez ten ostatni rok nauczyłam się nie oczekiwać za wiele,
zarówno od siebie jak i od innych,
przyjmować to, co daje los i nie zamartwiać się rzeczami, na które nie mam wpływu,
nie planować, bo wiem jak szybko może runąć cały mój świat, 
który budowałam, dbałam i który polubiłam, nawet jeśli nie do końca był idealny.
Zwolniłam tak bardzo, bo wierzyłam, że to pozwoli mi się zregenerować
zwłaszcza od tej strony psychicznej. 
Tylko nie miałam pojęcia, że tym razem zabierze mi to tak dużo czasu!



Już wspomniałam kiedyś w innym poście, że zaczęłam biegać.
No może bieganiem, jeszcze by tego nie nazwała,
ale lekki jogging już owszem poczyniam.

Pamiętam jak w czerwcu tego roku, przyszła przepiękną pogoda,
 czułam się wtedy w miarę dobrze, 
i naszła mnie chęć, by spróbować biegania.
18 kg mniej znacznie te sprawę miało mi ułatwić...

Ale... pamiętam jakiego doznałam potwornego rozczarowania,
bo kazało się, że ta moja kondycja fizyczna jest totalnie do bani.
Po zaledwie 3-4 minutach biegu,
dostawałam kolki, zadyszki takiej, że nie potrafiłam złapać tchu.
a cała twarz była czerwona jak u Indianina, 
Umysł chciał, a ciało nie mogło.

Zaczęłam więc chodzić na spacery. 
Prawie cały czerwiec chodziłam
dzień w dzień na długie i szybkie spacery, 
by przejść minimum 10.000 kroków.

Pierwszy trucht w lipcu na 6,5km z wieloma odpoczynkami
zaliczyłam w 1 godzinę 😱.
Nie ma się czym chwalić, ale dla mnie był to
duży sukces i jakaś iskierka, że jednak da się chyba z tym powalczyć.


Minęły 3 miesiące i trzy dni temu zaskoczyłam sama siebie,
bo przebiegłam aż 12 km, bez ani jednego przystanku na odpoczynek. 
I powiem wam, truchtam sobie bardzo nieregularnie,
Raz na tydzień, czasem rzadziej.

Dziś natomiast potruchtałam jeszcze szybciej niż ostatnio.
💪💪💪


Medal też jest 💪





I wiecie co jest w tym najlepsze?
Że widzę postępy i lepsze wyniki, ale nie wyniki mnie tu interesują,  
bo nie dlatego zaczęłam biegać,
to moja kondycja, wracam do formy💪 😊


Dziś biegam dla przyjemności.
Nauczyłam się oddychać i już się tak potwornie nie męczę.
Zakupiłam też lepsze buty do biegania po asfalcie.
Mam nadzieję te kondycję utrzymać, a nawet poprawić.
Tylko jeszcze nie wiem jak ten sport ugryźć zimą.

Co mi daje to bieganie, oprócz dzikiej satysfakcji w pokonywaniu 
swoich kolejnych barier?
Czystą głowę!!!

To niesamowite, jak psychicznie mimo dużego wysiłku fizycznego,
moja głowa odpoczywa.
Biegając i słuchając muzyki nie myślę o niczym...
tzn tak myślę, że nie myślę...

Staram się skupić na czymś pozytywnym.
To może być zapach jesieni,
ten ciepły wiatr muskający twarz,
kolorowe liście na ścieżce, którą biegam,
fajna muza, która wywołuje jakieś 
miłe i przyjemne wspomnienia.
Nawet się nad tym głęboko nie zastanawiałam.
Przybiegam do domu, zmęczona, ale szczęśliwa.

Czytałam kiedyś, że podczas biegu uwalniają się endorfiny.
Dziś to wiem, przetestowane na własnej skórze 😍

Także, jeśli nigdy nie biegałeś,
i tak jak ja kiedyś, uważasz że to nie dla ciebie...
to mogę ci szepnąć na ucho,
że możesz się cholernie mylić.
No i oczywiście nie dowiesz się tego, dopóki sam nie spróbujesz.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ważny jest ruch na świeżym powietrzu,
i wysiłek fizyczny w stanach depresji i załamania nerwowego.


I na koniec cytat Louisa Armstronga:

"UCZYŃ Z KAŻDEJ PRZESZKODY SWOJĄ SZANSĘ".



D O B R A N O C   🌙