Dziś dotarł medal za Bieg Walentynkowy.
Ależ on piękny.
Hmmm trzeba zakupić wieszak na moje medale 😜
To już trzeci medal za bieganie
i mam nadzieję, że jeszcze kilka ich będzie.
Na razie biegam raz w tygodniu,
czasem uda mi się wybiegać dwa biegi w tygodniu.
Staram się zrobić minumum 10 km.
No i już biegam bez zadyszki i bez odpoczynku.
Nie powiem! jestem z siebie dumna,
w życiu bym nie przypuszczała, że się wezmę za bieganie,
którego wręcz nie cierpiałam.
W sumie dzięki temu bieganiu udaje mi się trzymać
równowagę psychiczna, którą miałam w totalnej rozsypce.
Po ostatniej kontuzji musze być trochę ostrożniejsza,
bo nadwyrężenia i zwichnięcia długo się goją i wyłączają z jakiejkolwiek aktywności!
Wiecie, ja taki tuptuś amator wciąż jestem,
bieganiem może jeszcze nie powinnam tego nazywać,
bo nie jest to moja regularna rutyna,
a chciałabym to wprowadzić na stałe do mojego trybu życia.
Trzeba najpierw wytrenować moje połączenie neuronowe w mózgu 😊
potem pójdzie z górki.
Ostatnio słuchałam podcastu, gdzie się dowiedziałam, że
ażeby wprowadzić lub zmienić jakiś nawyk w życiu
w coś co będziemy wykonywać
bez problemu (np. jak jazda samochodem po latach praktyki)
czasem może to nam zabrać aż 200 dni!!!
Ważna jest sukcesywności i powtarzalność danego nawyku.
Uparte te nasze mózgi 😏
hehe ale mnie wzięło dziś co?
dobra, poczytajcie sami jeśli Was ten temat interesuje.
Pogoda dziś pochmurna i chyba zbiera się na deszcz,
ale w planach na wieczór mam zebrać kolekcję moich zdjęć
do następnego foto albumu.
Zobaczymy czy dam rade dziś przetrzepać moje wszystkie dyski.
A jest tego sporo.
Przyjemnego poniedziałku
💖
Ps. Zauważyliście ile dnia już przybyło? 😍
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz