Witam Was w Nowym Roku.
Mam nadzieje, że święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok spędziliście
przyjemnie w gronie najbliższych, ze zdrowie i humory dopisują.
Jak widzicie na zdjęciach, mieliśmy kilka dni białej zimy,
było mroźno i jak ja to mówię ZDROWO.
Ale niestety od jakiegoś tygodnia szaleją u nas sztormy.
Spadło bardzo dużo deszczu, przyszła plusowa temperatura
no i na dodatek wiało paskudnie.
Bardzo dużo dróg było zamkniętych nieprzejezdnych
Zreszta zobaczycie sami dlaczego, zamieszczam kilka zdjęć z lokalnej gazety.
Tak, woda to paskudny żywioł, ponieważ ziemia jest wciąż zamarznięta
i cały stopiony śnieg nie ma gdzie wsiąkać,
znajduje ona sobie korytarze np.pod powierzchnia dróg,
często korzystając z rur drenującym teren.
Ale nadmiar tej wody nie jest w stanie zmieścić sie w tych rurach,
wiec woda drąży sobie własne korytarze, tym samym niszczą drogi.
Asfalt sam sie zapada po podmyciu terenu.
Silny wiatr to kolejny żywioł tak częsty tu w Norwegii.
Jestem kobieta ze Śląska, wiec sztormy nie były mi znane.
Czasem jakiś halny z Tatr zawieruszył się w nasze strony i wiało dość solidnie,
ale to nic w porównaniu z tymi MOCAMI,
z którymi sie tu spotykam w Norwegii.
Nawet w mieszkając w Szwecji blisko morza nie pamiętam, by tak strasznie tam wiało.
Linie energetyczne pozrywane, brak prądu,
poprzewracane drzewa zagradzajace drogi lub spadające na budynki mieszkalne…
podtopienia domów, z powodu wielkiej ilości wody, a na dostatek obsuwy ziemi, skał!
Scenariusz jak z filmów katastroficznych?
To nasza rzeczywistość.
W tamtym roku, na początku grudnia, wydarzyła sie straszna katastrofa w Norwegii w miejscowości Gjerdrun, ziemia zapadła sie pod domami.
Kilka osoba zginęło a wiele rodzin została pozbawiona dachu nad głowa.
Foto: Hans Kristian Barbøl
Dlaczego o tym wszystkim dziś pisze?
Bo zaczynam sie bać zmiany klimatu.
To co teraz wyprawia sie z pogoda staje sie niebezpieczne.
Co najgorsze pogoda zaczyna być nieprzewidywalna.
I jak nam tu tak wieje porządnie przez kilka dni,
zaczynam mieć ogromnego strach, czuje sie bardzo nerwowa i zestresowana.
Wczoraj mieliśmy krótka przerwę,
wiatr a właściwie jego wycie, ucichło na pare godzin.
Po czym w nocy znów hulał i świszczał, że spać nie można było.
Dziś prognozy pogody ostrzegają ludzi w moim regionie o pozostanie w domach,
ponieważ wiatr ma dziś sięgać w porywach do mocy orkanu.
Dodam tylko, ze takiego silnego wiatru jeszcze tu nie doświadczyłam,
i na sama myśl o tym, skóra mi cierpnie ze strachu!
Wiking mi mówi, ze jak będzie bardzo źle, to będziemy spać w piwnicy,
bo podpiwniczenie jest betonowe.
Eeeeeh 😰 i to miało mnie uspokoić??????
Chciałabym sie Was zapytać i poradzić, jak sobie radzicie,
oczywiście pytam osoby które znają sztormy,
lub mieszkają w takich miejscowościach, gdzie silne wiatry są dość często.
Jak sobie radzicie w tych dniach?
Ja mam wrażenie ze oszaleje, chodzę bardzo rozdrażniona,
bardzo spięta i na niczym nie moge sie skupić…
W ciągu dnia muszę używać słuchawek z muzyką,
by nie słyszeć tego wycia wiatru, dlaczego?
Nie wiem, ale po 2 dniach słuchania tego dźwięku zaczyna bolec mnie potwornie głowa.
Gorzej jest ze spaniem,
bo w słuchawkach nie potrafię zasnąć,
a i zatyczek do uszów tez nie mogę używać dłużej niż godzinę,
bo te powodują u mnie bóle uszu a potem ból głowy.
Takze noce wtedy mam nieprzespane 😢
Dziś czeka mnie niespokojny dzień i potworna noc,
a co gorsze, jutro trzeba sie będzie zwlec z łóżka i w tej wichurze dojechać do pracy.
Doradźcie mi Kochani, jak przeżyć te paskudne sztormowe dni i noce…
No ale żeby nie było dziś zbyt pesymistycznie,
tym oto optymistycznym zdjęciem
moich wspaniałych makow, żegnam sie z Wami i życzę,
miłego słonecznego i spokojnego dnia.
SERDECZNOSCI!