Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

2025-06-22

Tatry Zachodnie - trekking po 6 szczytach

 


Witam ponownie,
wczoraj wróciłam z mojego trekkingu po Tatrach Zachodnich.

Był to długi i dość meczący trekking dla mnie,
szczerze mówiąc myślałam, że nie dam rady.
A wszystko dlatego, że nie do końca zdążyłam wyleczyć nagłe przeziębienie,
a dokładnie katar i zatoki.

Kto juz chodził w górach zakatarzony, to wie co to za mordęga z oddychaniem.
ale... dałam radę 💪.


Wyjazd wcześnie, bo o 4:30 z Zabrza, 
co oznaczało dla mnie pobudkę już o 3:30.
Odespać czas mogłam w busie, bo dojazd zajął nam prawie 4 godziny.

Wystartowaliśmy z Polany Huciska.
Potem krótki przystanek w Schronisku na Polanie Chochołowskiej,
czas na toaletę i ewentualne uzupełnienie wody na trasę.


a potem...
ponad 10-cio godzinny trekking.


Naszym celem było zdobycie 6 szczytów:
Grześ, Rakoń, Wołowiec, Jarząbczy Wierch, Kończysty Wierch 
i Trzydniowiański Wierch.


Widzicie te góry na które wskazuje?
w tamtym kierunku się udajemy.



Pogoda wczoraj nam dopisała świetnie.
Temperatura była perfekcyjna na wędrówki górskie.
15-16 stopni, wiaterek lekki, zmienny, raz ciepły raz zimny.
Na wyższych szczytach dmuchało troszkę mocniej
ale na górskie warunki, był to bardzo przyjazny wiaterek.







Widoczki oczywiście warte tego wysiłku.
Przepiękne te nasze góry!







Były dwa paskudne podejścia, strome i długie.
Podejście z Rakonia na Wołowiec było dla mnie trudne ale i Jarząbczy Wierch
doprowadził moje nogi do drżenia 😂 

a tu moja reakcja jak zobaczyłam te wysoką górę do pokonania - Jarząbczy Wierch.



Gramoliłam się długo,
zużyłam przy tym cała paczkę chusteczek higienicznych,
lało mi się z nosa niemiłosiernie, co utrudniało oddychanie.

Tu koleżanka Teresa, dodawała mi otuchy 
i zrobiła zdjęcie na pamiątkę tego stromego podejścia.
Byłam mniej więcej w połowie tej góry.


Na szczycie krótki odpoczynek i przepiękne widoki.


Ten szczyt w oddali (dolne zdjęcie)
to Wołowiec (2064m n.p.m.)  i cała droga jaką przebyliśmy na
Jarząbczy Wierch (2137m n.p.m.)


Droga powrotna była już mniej męcząca, schodziło się w dół,
łagodnymi szlakami.
Tu na zdjęciu widzicie najbliższy szczyt i szlak odbijający w lewo.
Fajnie łagodny szlak.



Nie pamietam co to za szczyt, 
ale skojarzył mi się z alpejskim Matterhorn.
W dolinie biegały górskie kozice, było tak cichutko 
i błogo, że chciało się tam zostać na dłużej i poodpoczywać.
Niestety nasz przewodnik, był nie do przekonania i pchał nas do przodu.
W sumie to na koniec wycieczki zrozumiałam dlaczego,
zależało mu by zejść i dojść do busika zanim się ściemni.


No i powiem Wam szczerze, ostatnie zejście w lesie 
po takich paskudnych wysokich  schodach zrobionych z belek drzewnych 
było koszmarne. Ponad godzinę takiego schodzenia,
kolana dostały niezły wycisk.
A jak już doszliśmy na polane to nogi miałam jak z waty.

A drodze powrotnej w busie, czułam jak stopy i kolana pulsują już ze zmęczenia.
Przy okazji obiłam sobie nieźle biodra moim plecakiem,
chyba czas na zakup nowego, 
bo stelaż z tego plecaka zaczyna wystawać przy pasie biodrowym
co czyni go już mało wygodnym.
W sumie plecak jest w bardzo dobrym stanie i zastanawiam się, czy jakiś 
szewc, kaletnik, nie mógł by mi czymś obić lub obszyć czymś miękkim
tych miejsc gdzie stelaż wystaje mocniej.
Musze rozeznać sprawę.


Na koniec wrzucam jeszcze krótkie video z tej górskiej wędrówki
oraz zdjęcia grupowe.





W ten dzień przeszliśmy prawie 27 km
 


Dziś nogi bolą potwornie, ale głowa dostała porządny reset.
i o to w tych wędrówkach górskich chodzi,
by oczyścić umysł i duszę 😍

i wiecie co?
Jestem z siebie cholernie dumna!

Tymczasem,
 życzę Wam przyjemnej niedzieli,
i łagodnego wejścia w tydzień pracy 😊


S E R D E C Z N O Ś C I  💛

2025-06-18

Spływ kajakowy - Mała Panew.




Witajcie kochani!

No powiem Wam, namęczyłam się okropnie dziś, 
by wrzucić te kilka zdjęć i filmik na bloga.
 W poniedziałek się poddałam, bo szkoda mi było czasu marnować na walkę techniczną,
by wrzucić tego posta, dziś po wielu próbach w końcu się udało.

Blogger coś strajkuje ostatnio, co mnie martwi,
bo zamiast spędzić maksymalnie godzinkę na napisanie posta i ogarniecie zdjęć, 
zeszło mi dziś o dużo za dużo tego czasu.


Ale do rzeczy.
w niedzielę 15 czerwca wybrałam się na spływ kajakowy w woj. Opolskim,
a dokładnie do Doliny Małej Panwi.

Pogodę mieliśmy nieziemską!!!
Ani jednej chmurki i było naprawdę gorąco!
27 stopni.
Na szczęście widok wody dobrze wpływał na mnie w ten upał.


Trochę mi się wymiętoliła ulotka w plecaku
ale jest wciąż czytelna i można zobaczyć trasy spływów.


Kajaki uwielbiam, jak pamiętacie mieszkając w Norwegii zakupiłam dmuchany kajak
i tez z niego korzystałam.
Niestety musiałam go sprzedać  z wiadomych powodów.
Ale... mam tu fajną alternatywę kajakową z której W KOŃCU skorzystałam.
Powiem Wam miałam mały niedosyt, 
albowiem spływ miał trwać do 3 godzin,
a ja chyba zrobiłam go szybciej.


Z drugiej strony, na kolejny dzień odczułam na własnych mięśniach, że jednak 
było wystarczająco długo 😂


Spędziłam bardzo fajny dzień.
Miałam to szczęście, że załapałam się na "jedynkę".
Miałam spokój i ciszę, którą lubię,
 a przede wszystkim nie musiałam walczyć z drugim wiosłującym,
jak to w innych kajakach miało miejsca.
Frustracje niektórych były słyszane z daleka  😂


Stłuczki tez były, na szczęście niegroźne.


Po spływie mieliśmy czas wolny,
kiełbacha z grila, można było też zakupić inne rzeczy do zjedzenia i wypicia,
oferta była dość bogata i nawet przystępna cenowo.
Lody oczywiście też były.
Jak widzicie konsumuje je w cieniu drzew, 
bo naprawdę można było paść przy tej wysokiej temperaturze😜


A tu króciutki filmik z mojego spływu:


To tyle dziś ode mnie,
króciutko, ale uwierzcie mi zbyt długo mi zeszło, by się uporać z tym postem.

Kajaki polecam wszystkim, woda w tym miejscu nie jest głęboką,
może w niektórych głębszych miejscach sięga do pasa!
Jest to natomiast rewelacyjna aktywność dla całej rodziny.
Dzieci a nawet psiaki miały niezłą frajdę.

Gorąco polecam Małą Panew 
na spływy kajakowe.


Ja tym czasem zmykam na działeczkę.
za kilka dni kolejny wyjazd, w góry.
Będę zdobywać 6 szczytów.
Relacje po powrocie.
Trzymajcie kciuki za pogodę 👍

Przyjemnego dnia życzę

S E R D E C Z N O Ś C I  !!!

2025-06-02

Dzień Dziecka w ogrodach Kapias


Dzień dobry Kochani,
dzisiejsza fotorelacja będzie z przepięknie kolorowego miejsca
znajdującego się zaledwie 1,5 godziny drogi pociągiem 
od mojego miejsca zamieszkania.
Mowa o dech zapierających Ogrodach KAPIAS

Zrobiłam sobie i mamie Dzień Dziecka,
a przy okazji kuzynka z synem się również z nami zabrali.


Tak!, ogród ten zrobił na mnie przeogromne wrażenie.
Śmiem nawet powiedzieć, że bardziej mi się spodobał niż
ogród botaniczny we Wrocławiu.

Kreatywność właścicieli - master level dla mnie!




Historia Ogrodów Kapias ma swój początek w roku 1979, 
kiedy to właściciel Bronisław Kapias wraz ze swoją żoną Elżbietą Kapias i dziećmi, 
Katarzyną i Jakubem, postanowił podzielić się swoją pasją do roślin ozdobnych. 
Pierwszy, Stary Ogród Kapias powstał w Goczałkowicach-Zdroju przy ul. Św. Anny. 
Na niewielkim skrawku ziemi zaczęli sadzić rośliny, 
stopniowo wprowadzali architekturę ogrodową, 
tworząc coraz to nowsze zielone zakątki. 
Ogród rósł a gości przybywało. 


Przyszedł czas, kiedy podczas dni otwartych w Starych Ogrodach Kapias 
chętni do odwiedzenia tego zielonego zakątka na mapie Goczałkowic-Zdroju 
nie byli w stanie się w nim pomieścić.









W 2008 roku zapadła więc decyzja o stworzeniu Nowych Ogrodów Kapias, 
i już w kolejnym roku na powierzchni 4 ha rozpoczęli budowę 
Nowych Ogrodów Kapias w Goczałkowicach-Zdroju przy ul. Zimowej 24. 




Dziś jest to olbrzymi kompleks, w skład którego wchodzą Ogrody Kapias, 
Centrum Ogrodnicze Kapias, 
w którym można nabyć wszystkie rośliny prezentowane w Ogrodach Kapias, 
oraz Restauracja Kapias, w której można zjeść pyszne dania przygotowywane na miejscu.
W ramach Restauracji Kapias funkcjonuje również Kawiarnia Kapias, 
gdzie można zjeść lody rzemieślnicze
oraz wypiekane w Cukierni Kapias ich własne ciasta i torty.



Lody były przepyszne,
a na obiad się nie dostaliśmy, bo takie oblężenie tam było w niedziele.
To tylko przykład tego, że jedzenie musi być naprawdę przepyszne.
Muszę się tam wybrać kiedyś ale w środku tygodnia,
może będzie szansa, by posmakować ich specjałów.


U dołu, ogród Japoński z krwisto-czerwonymi klonami.






Ryby też były 😜




W Ogrodach Kapias znajdują się liczne ławeczki, 
altanki, zaciszne miejsca i zacienione kąciki 
idealne na takie upalne dni jak wczoraj!
Z przyjemnością się chowaliśmy w te zacienione alejki.





Ogród ten jest przystosowany do swobodnego poruszania się 
osób niepełnosprawnych 
oraz rodziców z wózkami dziecięcymi.

Znajduje się tam ponad 6000 gatunków i odmian roślin
a także płazy i gady.
Chętnie zlatują się tam ptaki, które można było słyszeć wszędzie.





Przepięknie zadbany i wypielęgnowany ogród
miejsce w sam raz, by odpocząć od zgiełku ulicznego.




Bardzo mi się podobały wszystkie ozdoby
i detale zdobiące różne części ogrodu.






Kaktusarnia





Byłam tam zaledwie kilka minut, by sfotografować trochę kaktusów,
a wyszłam mokra jakbym była po saunie 😂
pogoda nam dopisała niesamowicie! 


No to spacerujemy dalej, kolejnymi alejkami,
a uwierzcie mi, tam naprawdę jest gdzie pospacerować!





A gdyby ktoś miał ochotę się zgubić, 
to jest nawet labirynt.


Domek Hobbita 😊




Kwiaty, krzewy, trawy...
a wszystko to w przepięknych kolorkach.












Jak widzicie, przywiozłam znowu ogrom zdjęć,
każdy zakątek miał swój urok
i był niepowtarzalny
a ja nie mogłam sobie odpuścić 
📸📸📸










A na sam koniec zwiedzania
wstąpiłyśmy do sklepu i centrum ogrodniczego.




Mają tam bardzo fajne kolorowe ozdoby do ogrodu i domu.
Przepiękne zdrowe i duże sadzonki, drzewka, krzewy i kwiaty,
donice, ziemia i wszystko, dosłownie wszystko co potrzebujesz do przyozdobienia swojego 
małego bądź dużego edenu.
i co ciekawe w bardzo dobrych cenach uważam!



Kupiłyśmy z mamą 2 kwiatki do ogrodu,
nie za duże, bo trzeba było to w rękach dowieźć aż dwoma pociągami i autobusem.
Pogoda była bardzo upalna, w ten dzień było prawie 27 stopni
wiec nie ryzykowałyśmy zakupu większej ilości 😉

Jeśli uwielbiacie ogrody
to ten jak na razie jest mój nr 1 na polskiej liście!!!
Gorąco polecam
a jako ciekawostkę dodam, że wstęp jest 
CAŁKOWICIE ZA DARMO.

Kochani to już wszystko ode mnie,
wiem... dużo zdjęć dziś wpadło,
ale chciałam Wam pokazać jaki przepiękny jest to zakątek.

Wielkie gratulacje dla właścicieli,
bo odwalili naprawdę kawał dobrej i ciężkiej roboty.
Dzięki rodzinie Kapias
mamy możliwość podziwiać ten przepiękny ogród.


Spokojnej nocy życzę
😘