Tak sie zlozylo, ze od piatku wolny czas spedzamy w centrum narciarskim w Skaret. Pierwszy raz w moim zyciu (w poprzednia niedziele) sprobowalam narciarstwa biegowego. Nie, nie... ani ze mnie zadna Kowalczyk, ani Björgen i nie zapowiada sie, ze bede jakas wieksza konkurencja dla nich :)
Nie mniej, sport ten wymaga dosc dobrej kondycji. Zarowno nogi jak i ramiona pracuja potwornie. No nie powiem, po mojej pierwszej probie tydzien temu, tylek strzaskalam kilka razy, bo bez upadkow sie nie obeszlo, ale to wszystko nic w porownaniu z bolem miesni z ktorym sie zmagalam dnia nastepnego. Nie uwierzycie ale nawet zebra mnie bolaly hehehe. |
2 komentarze:
Przypomniała mi się droga w góry,takie piękne (rzadkie)widoki.
W mieście zima taka niejaka...
Moniko, u mnie zima rowniez nijaka, a wlasciwie deszczowa, gradowa i burzwowa. Po takie widoczki musimy sie wybierac troszke dalej od "wody", mieszkamy nad samym przegiem Atlantyku, a ten jest zbyt cieply o tej porze roku i zsyla nam w wiekszosci deszcz. Ale zapowiadaja ochlodzenie wiec sie ludze na troszke bialego puchu i u nas :)
pozdrawiam cieplo
Prześlij komentarz