Mojemu Wikingowi juz od dawna chodzilo po glowie by sie wybrac do Dovre
w celu sfotografowania pizmowolow.
Z nimi mialam zaszczyt sie spotkac w zeszlym roku i nie powiem, narobily mi niezlego strachu.
Pomimo iz to male (niskie) bizono podobne stworzenia,
to wywarly na mnie piorunujace duze wrazenie. A najwieksze chyba ich masywne poroze.
Kolorki na wzgorzach przepieknie jesienne.
Czerwono-pomaranczowo-zolte.
Dodam tylko dla ciekawosci ze mieszkam na wybrzezu
i u nas takiej slicznej kolorowej jesieni nie ma.
Zamiast zloto-zoltych lisci mamy je bardziej brazowo-zolte a czerwieni jak na lekarstwo.
zaopatrzeni w lornetki i ciezkie dziala wyruszylismy na wzgorza.
Przedreptalismy tak kilka godzin, ogolnie przeszlismy ponad 10km.
Ja poddalam sie po kilku godzinach
ale nie moj Wiking.
On podreptal w sina dal by szukac dalej pizmowolow
a ja z bolem w nogach wrocilam do samochodu.
w drodze do samochodu troche fotek okolic
w oddali widac osniezone stoki gory Snøhatta
a tak wygladaja pizmowoly :)
Czasem oplaca sie byc upartym
1 komentarz:
Zdjęcia cudowne. Pięknie to wygląda. U nas jeszcze nie widziałam takich kolorów. W większości dominuje jeszcze zieleń.
Prześlij komentarz