W zeszly weekend zrobilismy sobie wycieczke fotograficzna do Dovre
W planach bylo fotografowanie losi, pizmowolow, jesiennych krajobrazow i troche makro fotografii.
Pogoda dopisala, hurmory rowniez.
Mielismy wyjaktowe szczescie jesli chodzi o pizmowoly, byly doslownie w zasiegu reki.
Nie musielismy daleko chodzic i ich szukac.
Nie uwierzycie ale siedzielismy i fotografowalismy te majestatyczne zwierzeta
z 15-20 metrowej odleglosci.
Moje serce bylo w gardle, nogi z waty a rece trzesly sie niemilosiernie.
Te zwierzeta potrafia nabrac predkosci az 60 km/h
nie chcialam nawet myslec co mogloby sie stac, gdyby ktorys z nich sie wkurzyl.
Bylismy z grupa fotograficzna, ktora miala przewodnika.
Pokladalam tylko nadzieje, ze facet wie co robi ze nas tak blisko zwierzat lokuje.
Zdjecia sa piekne, to musze przyznac.
i byc moze byla to jedna jedyna taka okazja,
by z bliska ogladac i fotografowac te piekne zwierzeta.
Ale uwierzcie mi,
gdy jeden z nich sie podniosl z poobiedniej siesty,
nie wiedzialam czy mam wiac czym sil w nogach,
czy ciedziec cichutko jak inni.
Nerwy mialam napiete jak struna.
Co przezylam to moje, i chyba dlugo tego nie zapomne :)
Zwierzaki nie przejmowaly sie tlumem fotografow,
niektore nawet wzielo na amory.
Pogoda byla dosc zmienna, pochmurnie, a nawet lekki deszcz
ale bylo dosc cieplo jak na te pore roku
Drugiego dnia wybralismy sie w okrezna droge powrotna do domu,
zwiedzajac przy okazji Oppdal i przepiekne wzgorza Grimsdal.
Poznym popoludniem zwiedzilismy punkt widokowy Snøhetta
Wspaniala kabina widokowa, interesujaca architektura, polaczenie drewna, metalu i szkla.
Musze tam sie kiedys wybrac na ogladanie zorzy polarnej :)
Wspaniale przestrzenie.
a tu spotkalismy losia :)
Nasza narwana Eva sploszyla nam zwierze i nie zdazylismy sie do niego zblizyc.
Dobrze ze zdazylam pstrynkac kilka zdjec z oddali
Wspaniala wycieczka.
Do domu wrocilam zrelaksowana
(nie liczac tych kilku godzin z wysoka adrenalina wsrod pizmowolow)
Weekend zaliczony do jednych z tych lepszych
Milego dnia