Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

2020-10-25

Jesien / Autumn / Høst /Höst


Witajcie po ZNOWU dlugiej przerwie.
Obiecywalam sobie wiele razy,  ze bede pisac czesciej mojego bloga, 
ale jakos tak sie sklada, ze czas pedzi jak szalony 
i nie nadazam z tym pisaniem.

Duzych zmian u mnie nie ma.
Jesien przyszla do nas.
I musze powiedziec, ze w tym roku jest pieknie kolorowa.
Wszystko dzieki temu, ze wciaz nie zawitaly do nas porzadne sztormy.
Zdarzaly sie silniejsze wiatry, 
ale byly na tyle lagodne dla drzew i lisci ze ich nie pozrywalo.

Powyzsze zdjecie to widok naszej okolicy.
Niestety nie widok z okna, bo drzewa nam urosly sporo i zaslaniaja 
nam teraz ten przepiekny widok. Zdjecie zrobilam z drona.

Z poddasza jeszcze wciaz mamy ladny widok, 
natomiast z parteru domu juz nie.
Drzew nie mozemy przyciac, czy tez sciac bo to drzewa sasiada.
A sasiad do wspolpracy nie jest skory.
Drzew przyciac czy sciac nie chce!
Nie wiemy jak ten problem ugryzc.

💢

Kilka tygodni temu wybralismy sie do Dørålen, 
przepiekny Park Narodowy
z cudnie kolorowymi brzozkami.
Zapewnie juz widzieliscie moje zdjecia z tego miejsca.
Lubimy tam wracac, by nacieszyc oczy kolorowa jesienia.

Weekend postanowilismy spedzic w namiocie.
Przenocowac  tam  
by wczesnym rankiem moc sfotografowac wschod slonca.

Ponizej okolice w drodze do Dørålen.




Gospodarstwa wtapiajace sie 
w ten malowniczy jesienny krajobraz.




No i wreszcie Park Narodowy.
Duzym plusem tego miejsca jest przeogromna przestrzen. 
Rzadko spotkasz jakiegos turyste, fotografa 
i to jest najlepsze.
A juz w czasach covida to ogromny plus.
Nie musisz sie martwic ze byc moze spotkasz jakiegos nosiciela wirusa.




Pogode mielismy cudna,
szczerze mowiac sledzilismy uwaznie pogode w tym miejscu 
zwlaszcza w weekendy, bo tylko wtedy jestesmy wolni od pracy i mozemy
spedzic czas na wyjazdy.




Taki widok mielismy z namiotu.
Przepiekne slonce ale dosc chlodny wiatr.



Najmniejsza brzoza swiata.


Zachod slonca, i ta cudowna cisza!
Z dala od zgielku ruchu ulicznego, 
tylko my i natura.



Wieczor spedzilismy ogrzewajac sie przy ognisku.



Kiedy kladlismy sie spac byla piekna gwiazdzista i bezwietrzna noc.
Kto by pomyslal, ze zaledwie 2 godziny pozniej przyjda porywiste 
i mrozne wiatry.

Oj zmarzlam w tym namiocie tej nocy, zmarzlam!
O 6.00 nad ranem wysciubilam nos z namiotu,
by sprawdzic czy cos bedzie z tego wschodu slonca.
Niestety wialo wciaz niemilosiernie i na domiar tego bylo brzydko i pochmurnie.
Oboje z Wikingiem stwierdzilismy, 
ze jesli juz nie spimy, to zwijamy namiot i wracamy do domu.
Wracamy do domu, zanim nas dorwie jakis deszcz czy gorsza wichura.
 


I pomimo tej niepogody na dzien nastepny,
mielismy wspanialy i sloneczny dzien wczesniej, 
wrocilismy zadowoleni z mnostwem kolorowych zdjec jesieni.


To tyle w skrocie z tej wyprawy.

Kolejny post wkrotce :)

Milego weekndu











 

Brak komentarzy: