Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

2015-03-05

Moj pierwszy orzel / My first eagle / Min första örn



Jakies dwa dni temu kiedy pogoda moze nie byla najcieplejsza,
bo zaledwie 5 stopni, ale za to sloneczna i bezwietrzna,
zapragnelo mi sie wywiesic na dwor moj kochany hamak.
Hamak po to, by sie pobujac, poleniuchowac, poczytac ksiazke czy tez poobserwowac przyrode wokol.

Juz sie kladalam wygodnie do hamaka a tu slonce zachodzi...
zdziwilam sie bardzo bo chmur zadnych na niebie nie widzialam.
Wznosze w gore oczeta i... PARALIZ SERCA MEGO.

ORZEL!!!!!
wielki jak nie wiem co,

plynie po niebie bezszelestnie nad moja glowa, tak nisko, ze widze dokladnie jego ogromne ostre pazurska.
Malo z hamaka nie spadlam.
Dodam dla nie wtajemniczonych ze ja z tych co sie boja ptakow, poczawszy od tych wielkosci golebia.

Oczywiscie mozecie sobie wyobrazic moja panike. Orzel lecial nisko i wiedzialam, ze za szopa z drewnem gdzies w poblizu wyladowal, bo strasznie obnizyl lot.

Czem predzej pognalam do domu, rece i nogi mi sie trzesly paskudnie.
Pomyslalam o zdjeciach, ale widzac moje trzesace sie dlonie nie latwo byloby utrzymac  stabilnie aparat.



Poszlam na pieterko do lazienki bo stamtad widac co jest za szopa.
I co widze? Siedzi to wielkie bydle i lypie oczyskami w moja strone.

Postanowilam zrobic fotki przez szybe :) Nie sa ostre bo rece mi sie trzesly nawet bedac bezpiecznym w domu.



Gdy serducho moje sie troche uspokoilo, rece przestaly potwornie trzesc
postanowilam zejsc do piwnicy i podkrasc sie drzwiamu od pralni w miejsce z ktorego mialabym widok na te bestie.




Moze zdjecia nie sa imponujace, ale to pierwszy moj sfotografowany orzel.
Poza tym tak intensywnego przezycia, adrenaliny (strachu)  chyba w zyciu nie doswiadczylam. 

Nie uwierzycie, ale po tym doswiadczeniu potrzebowalam prysznica,
bylam mokra ze strachu :)

Bestia siedzala prawie godzine na tym czubku drzewa,
oddalonym jakies 20-30 m od domu.

Potem odlecial w gory.


8 komentarzy:

Izabelka pisze...

Imponujący!

Ina pisze...

Woooow .... jakie wielkie zwierze;-)) i jakie szczescie!!!
Usiski

Anonimowy pisze...

Men va härligt! Ett stort GRATTIS till dessa bilder!

Visst är det en skön känsla att fotografera dessa ståtliga fåglar!

Steffe

Bas. pisze...

Geweldig deze ervaring neemt niemand je meer af.

ewarub pisze...

Ależ piękny bielik Ci się trafił! Tylko pozazdrościć :-)

Arnfinn pisze...

Gratulere som ørnefotograf ;) Venter spent på fortsettelsen og de neste bildene :)

Chwile... pisze...

W życiu nie widziałam. Jak to ludzie mają, ja bym wlazła na inną choinkę, aby go obfocić.
Jednak gdybym dojrzała choć jednego żmijowatego pod drodze, albo któregoś z błonkoskrzydłych (mam alergię na jady) to bym też musiała brać prysznic.
Najważniejsze, że sobie poradziłaś.
Jesteś dzielna, a ja mogę sobie pooglądać piękny okaz.
Dzięki.

Raf pisze...

Wspaniały ptak, przeglądałem bloga i wiele ciekawych zdjęć można znaleźć. Pozdrawiam Rafal