Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

2024-07-04

Austria (part 1) - Hallstatt oraz platforma "5-fingers"


Moi droczy czytelnicy,
wczoraj wróciłam na ziemię 😍
po tygodniowym pobycie w Austrii.
Czemu na ziemię? bo czułam się jak w niebie!
Kurczę powiem Wam, że to druga moja niesamowita wycieczka,
 po włoskich Dolomitach z 2019r
Jestem MEGA zadowolona.


W dzisiejszym poście pokażę Wam zdjęcia z przepięknego 
i malowniczego miasteczka,
które było naszym pierwszym punktem zwiedzania.

Wyjazd z Zabrza mieliśmy bardzo późno, bo o 1:00 w nocy.
Trasa była długa, prawie 10 godzin jazdy, z dwoma przerwami
na kawę i siku.
Zapaleńcy górskich wędrówek byli tym razem 100% niepalący 
więc przerw nie było dużo😉

W miasteczku pojawiliśmy się ok. godz. 9:00  
i spędziliśmy tam parę godzin, by móc rozprostować kości.


Pogoda z rana była pochmurna, ale jak na Alpejskie tereny
było bardzo cieplutko i bezwietrznie.
Bardzo przyjemnie.

O jakim miasteczku mowa?



W Alpach Salzburskich, na terenie obecnej Górnej Austrii, 
nad górskim jeziorem Hallstatt See istnieje jedna z najstarszych w dziejach, 
nie tylko Europy, ale i całej cywilizacji ludzkiej, osada Hallstatt, 
która jest położona na wysokości 508 m n.p.m. 

Zawdzięczająca swoje powstanie wydobywanej tu od 2500 lat soli. 
Wyżej, w stoku góry, znajduje się najstarsza na świecie, 
czynna do dzisiaj, kopalnia soli kamiennej. 
Rozpoczęte w jej pobliżu, na Solnej Górze (Salz-berg), 
w 1846 roku prace archeologiczne doprowadziły do odkrycia olbrzymiego cmentarzyska, 
którego rozmiary i zasoby świadczą o istnieniu dużego 
i zamożnego ośrodka związanego niewątpliwie z wydobywaniem soli. 
Odkrycie to było na tyle istotne dla nauki, że początkowy okres epoki żelaza, 
datowany na około 750—400 lat przed Chr., 
otrzymał miano okresu halsztackiego — od nazwy wspomnianej osady.

Do XIX wieku można było się do niego dostać tylko łodzią, lub szlakiem górskim. 
W dzisiejszych czasach, dotarcie do tego niesamowitego miejsca, jest już o wiele prostsze. 
Nic więc dziwnego, że co roku przyjeżdża tu blisko milion turystów, 
podczas gdy liczba mieszkańców wynosi zaledwie 800 osób.



Co mnie urzekło w tej miejscowości?
WSZYSTKO!
Natura, architektura, klimat tego miejsca, zadowoleni i uśmiechnięci ludzie,
chociaż tu domyślam się, że to głównie turyści z całego świata.
I wiecie co? nawet trawa wydawała się tam bardziej soczysta i zieleńsza!
Spokój, cisza i ta czystość!


Hallstatt widnieje na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

I jeszcze taka ciekawostka z Wikipedii:
2 czerwca 2012 r. w miejscowości Huizhou w prowincji Guangdong w Chinach 
miała miejsce inauguracja kopii austriackiej gminy Hallstatt. 
Budowa, która trwała rok i kosztowała 940 mln dolarów, 
wywołała skandal wśród Austriaków, 
których nikt nie pytał o zdanie w kwestii skopiowania ich gminy.




Ciekawi mnie dlaczego tak dużo turystów z Azji tam spotkałam, 
jeśli posiadają taka wierną kopię miasteczka u siebie w kraju.








Ponieważ uwielbiam kwiaty, nie mogłam się przestać zachwycać 
tymi obficie wiszącymi kwiatami w oknach,
które miały tak intensywne kolorki, że aż dech zapierało. 
Te moje na balkonie wypadają naprawdę słabo.
Zachodzę w głowę, czy to tutejszy klimat im tak służy,
czy też mają jakąś specjalna pielęgnację, o której ja nie mam pojęcia. 



Tymi wąskimi uliczkami mogłabym spacerować godzinami.





Ciekawe jak tu jest zimą 😏❓


Samo miasteczko BARDZO czyściutkie, mimo iż było mało koszy na śmieci,
nie było widać walających się papierków czy innych śmieci.
Naprawdę jest to godne do naśladowania również w innych krajach!
Mieszkańcy dbają tu o porządek.




W miasteczku jest dużo schodków w górę i w dół. 
Tak sobie pomyślałam, że ludzie tu muszą mieć niezłą kondycję, 
wchodząc i schodząc codziennie po tych schodkach.





Te miejsce przypomina mi bardzo norweskie klimaty i naturę,
tylko chyba nawet w lepszym wydaniu, bo przyjaźniejszym i cieplejszym klimacie.

hmmmm
zgadnijcie o czym myślę?
😜


Poniżej cmentarzyk przy kościele ewangelickim "Pfarrkirche Hallstatt"








No i sama architektura alpejska ma ten swój urok...





Serce dostrzeżone gdzieś na murze




Pobliski wodospadzik


Mimo iż miasteczko jest przecudne, 
mieszkać bym tu nie chciała ze względu 
na przewalające się z roku na rok, tłumy turystów.

Mieszkańcy zaczynają wystawiać znaki,
prosząc o ciszę czy poszanowanie prywatnego mienia,
ponieważ turyści wchodzą dosłownie WSZĘDZIE!
Też byłabym chyba wkurzona, gdyby mi tak po posesji łażono!
Także im nie zazdroszczę.


Chodzą nawet słuchy, że jeśli to się nie zmieni, 
to zamkną miasteczko dla turystów,
by mieszkańcy mogli spokojnie tu dalej żyć.

💢💢💢


Kolejną atrakcją tego dnia był wjazd kolejką linową na 
Dachstein Krippenstein na platformę "5-fingers".

Czytałam, że jest tam również Grota Mamuta i Wielka Grota Lodowa.
Niestety tych punktów nie było na naszej liście,
może uda mi się tam dotrzeć innym razem...


Pogoda była kapryśna i nawet zlało nas deszczem.
Ale widoczki na górze przepiękne.
Groźnie chmury nadawały krajobrazowi szczególnego wymiaru.




Przetaczały się mgły i mgiełki






Tam w górze czuć tę przestrzeń,
człowiek  wtedy zdaje sobie sprawę 
jak maluczki jest wobec tej potężnej natury wokół. 









Poniżej roślinka zwana Dębikiem ośmiopłatkowy (Dryas octopetala L.)
Roślinność stoków alpejskich jest naprawdę bogata.
Nie mogłam się napatrzeć. 
Niestety tym razem nie było czasu i możliwości,
 by sobie spokojnie przycupnąć i te piękności sfotografować z każdej strony,
nad czym ogromnie ubolewam.




Tu widać platformę 5-palców



a tu pamiątkowe zdjęcie z drona całej naszej grupy 


A dzięki moim nowym koleżankom 😍,
mam nawet trochę fotek mnie samej. 







Dzień pierwszy zakończyliśmy przyjazdem ok 19:00 
do Hotelu w miejscowości Fusch
i przepyszną obiadokolacją (kuchnia polska!) 😃

Nie muszę chyba Wam mówić jak smacznie chrapaliśmy tej nocy,
zmęczenie wielogodzinną podróżą oraz atrakcje i kilometry które przeszliśmy 
dnia pierwszego dały się nam w znaki.



  
To tyle relacji z dnia pierwszego.
Spodobało się?
Bo mnie bardzo 😊

A za chwilkę zapraszam na część 2
moich opowieści.

Tymczasem życzę przyjemnej nocy.

💚

 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pięknie to wszystko ujęłaś 🤩 tutaj zaczęła się moja niezapomniana przygoda z Alpami i dzięki Twojemu opisowi będę mogła tam wracać... ❤️
Ewa

Sylwia Grabinska pisze...

Dziekuję ślicznie, ciesze się ogromnie, że się spodobał mój post