Miłość nie boli. Ból sprawiają ludzie, którzy nie potrafią kochać... Love doesn't hurt. Pain is caused by people who cannot love...

TRANSLATOR

2024-10-27

Włochy, Sycylia - Wyspa Levanzo (cz. 3) / Italy, Sicily - Island Levazo (part 3)




Dziś zabieram Was na trekking po wyspie Levanzo.
To mała wysepka, znajdująca się w odległości 22 kilometrów od Trapani
z najwyższym szczytem Monaco na wysokości 278 m n.p.m. 

Większość mieszkańców Levanzo mieszka 
w jedynej miejscowości i porcie wyspy, noszącym tę samą nazwę. 
Levanzo wraz z wyspami Marettimo i Favignana tworzą gminę Favignana, 
wchodzącą w skład prowincji Trapani. 
Głównymi zajęciami ludności wyspy jest rybołówstwo, 
szczególnie połów tuńczyków, tradycyjne rzemiosło oraz obsługa turystów.

Na wyspę dostaliśmy się wodolotem, 
bardzo przyjemna i szybka podróż.




Zdjęcie grupowe






Ogromne kaktusy w donicach


I bardzo wysokie, na kilka metrów w górę - juki.
Które prawdopodobnie, kwitną tu tylko raz.
Roślina rośnie długo, a jak już zakwitnie to potem obumiera.


Zachwycała mnie też roślinność wyspy,
bo wszystko, co my mamy (podobne roślinki) 
ale w dość małych i skromnych doniczkach w Polsce
to na Sycylii, ma rozmiary gigantyczne!
Niektóre są ogromnymi krzakami, a czasem drzewami.
Poniżej sfotografowane roślinki rosnące na murach przydomowych.



Na domach można było również znaleźć ceramiczne 
bardzo kolorowe, ręcznie wykonane ozdoby, których na wyspie było bardzo dużo
i które dodawały uroku temu miejscu. 









Na Levanzo znajduje się grota La Grota dell Genovese
gdzie zachowały się malowidła ścienne, datowane na 9200 rok p.n.e.



Z tych rysunków można odkryć jak wyglądał zwykły dzień naszych przodków. 
Polowania, ceremonie, czczenie bogów, rytuały taneczne czy wędkowanie, 
cała historia wymalowana jest na ścianach groty, która została odkryta w 1949 roku
przez włoska malarkę Francesca Minellono.

W grocie nie można było fotografować ale...
mamy zarąbistą fotkę zrobioną przed wejściem do groty:
TADAMMMM 😂😂😂😂😂.



Dodam tylko, że ubrano nas w jednorazowe czepki na głowę, kaski
oraz kazano zdezynfekować ręce!
Higienicznie 😉
Ci, którzy są zainteresowani fotkami groty, zapraszam do linku TU




A jak dotarliśmy do tej groty, 
możecie zobaczyć na tym krótkim filmiku:
 

Po odwiedzeniu groty, trzeba było się wdrapać z powrotem, tą samą drogą
by dalej przejść ścieżką wzdłuż wybrzeża,
i zejść na jedną z kamienistych plaż.
Tam mogliśmy odpocząć i zażyć kąpieli 
w przepięknych czystych wodach morza Tyrreńskiego.


U dołu nasza zawsze uśmiechnięta Ewa - przewodniczka
z pasją i zaangażowaniem.
Jeśli ktokolwiek z Was trafi pod jej skrzydła  
uwierzcie mi, poczujecie się naprawdę dobrze "zaopiekowani".


W oddali mogliśmy zobaczyć wyspę Marettimo,
a właściwie tylko czubki gór wyłaniających się zza mgły morskiej.
Wycieczkę na tę wyspę musieliśmy odwołać,
ze względu na zmianę pogody.


A tu już na plaży z moją koleżanką Ewą,
z która poznałam się w czerwcu na innym wyjeździe.


Kolor tej wody i jej krystaliczność tak mnie urzekła,
że brakuje mi nawet słów, by to opisać.
Atlantyk jest równie przepiękny i turkusowy (tyle że lodowaty), 
ale ta woda była jakaś inna... 
Nie mogłam się na nią napatrzeć!!!
WCIĄGAJĄCA

Hmmmm nasze dziewczyny z grupy miały więcej szczęścia,
bo zabrały ze soba sprzęt do nurkowania (z rurką)
i mogły podziwiać ten przepiękny świat pod powierzchnią
tej magicznej wody.
Zresztą były bardzo zachwycone tym, co zobaczyły pod wodą 
🐟🐠🐡🐙🦀


Przedreptaliśmy w ten dzień 19 km 💪




Ehhhh siedząc i pisząc tego posta 
tęsknię z powrotem, za tym ciepełkiem, 
krystaliczną wodą
no i ruchem na świeżym powietrzu.

Dziś się już z Wami żegnam
natomiast zapraszam wkrótce do kolejnego 
trekkingu po Sycylii.

Życzę Wam przyjemnego i słonecznego dnia.


SERDECZNOŚCI 💛



















2024-10-24

Włochy, Sycylia - Rezerwat Przyrodniczy Zingaro (cz. 2) / Italy, Sicily - Zingaro Nature Reserve (part 2)


Dziś zabiorę Was na wycieczkę 
po Rezerwacie Przyrody ZINGARO
gdzie dreptaliśmy sobie cały dzień.

Wczesnym rankiem, zanim mój budzik mnie obudził
przywitały nas te oto dźwięki zza okna


Na śniadanko musieliśmy zejść do hoteliku
kilka ulic niżej.
Przepiękne stare kamienice i grube mury.


A tu spójrzcie, drzwi baru wciąż zamknięte 😳
Okazało się, że jesteśmy ZBYT PUNKTUALNI,
bo Włosi, wszystko mają
PIANO, PIANO 😂


Śniadanko było dobre,
ja dużo nie jem, 
wiec dla mnie wszystkiego było pod dostatkiem,
Włoskie śniadania natomiast różnią się
bardzo od tych północno-europejskich śniadań.
My jemy je bardziej na słono,
Włosi zaś na słodko, mało
i z odrobina owoców i orzechów.

Po śniadanku autokar zabrał nas do Rezerwatu Przyrodniczego Zingaro,
ale zanim tam dotarliśmy,
zaopatrzyliśmy się jeszcze w drobne zakupy w pobliskim supermarkecie,
by uzupełnić zapasy wody i kupić jakąś przekąskę,
by móc wędrować cały dzień.

Na mnie wrażenie zrobiły ogromne szynki i mortadele,
oraz sery, a właściwie ich różnorodność.


Zaglądnęłam jeszcze szybciutko do sklepiku obok,
bardzo skromnego ale klimatycznego.
Można było tam kupić gorącą i aromatyczną kawę, śniadanie, ciastko
a nawet makarony czy też wina.




💢💢💢


Rezerwat Zingaro  mieści się na półwyspie w północno-zachodniej Sycylii. 
Leży on niemal w całości na terenie gminy San Vito Lo Capo w prowincji Trapani.


To pierwszy obszar ochronny ustanowiony na Sycylii 
dla zachowania cennego dziedzictwa przyrody, 
który został założony w roku 1981. 
Zajmuje 1650 ha powierzchni i 7km wybrzeża pomiędzy San Vito lo Capo, a Scopello. 
Powstał on z inicjatywy lokalnej społeczności,
 która sprzeciwiła się budowie drogi w tym miejscu. 
Dzięki temu dzisiaj możemy tutaj podziwiać przepiękną faunę i florę, 

Rezerwat oferuje liczne szlaki piesze i dzikie plaże, 
z których oczywiście skorzystaliśmy.



Najwyższy punkt to Monte Speziale 923 m n.p.m. 
Na terenie rezerwatu wyznaczono i oznakowano 6 szlaków różnego stopnia trudności, 
o długości od 6 do 19 km. 
Nietknięta przyroda, 800 gatunków roślin, 
brak dróg i hoteli, cisza, cudowne widoki oraz możliwość zwiedzania jedynie pieszo, 
konno lub na grzbiecie muła czyni to miejsce naprawdę wyjątkowym. 
Tubylcy uprawiający rolnictwo na tym obszarze, robią to w jak największej zgodzie z naturą.

Pogodę mieliśmy przepiękną,
było naprawdę ciepło, ale dzięki przyjemnej bryzie wiejącej z nad morza,
trekking był bardzo przyjemny.



 







Krótki filmik z trekkingu w Rezerwacie Zingaro:


Widzieliśmy nawet dzikie konie, pasące się na stromych zboczach.


wspinaczka w górę


a tu już w dół



Dzikie fiołki 



i mandragorę,


znacie legendy o mandragorze?
to jedna z nich:


Jest jedna z bardziej pożądanych roślin występujących w królestwie Ducha Gór.
Korzeń tej niesamowitej rośliny od najdawniejszych czasów 
był przedmiotem kultu, 
uważano go za talizman przynoszący wszelką pomyślność. 

Wędrowni zielarze sprzedawali go jako coś niezwykle cennego. 
Tajemniczy korzeń przypominał kształtem ludzką postać 
i był stosowany niemal przeciw wszystkim chorobom, urokom i klątwom. 
Zgodnie z tym, co pisano w starodawnych księgach, wykopanie korzenia mandragory wymagało zachowania specjalnych skomplikowanych procedur, 
jako że podczas wydobywania z ziemi korzeń miał krzyczeć przeraźliwie, 
powodując niekiedy zgon tego, kto go wykopywał.
Z tych względów, wierzono, że aby go wydobyć, 
należało w piątek przed wschodem słońca zatkać mocno uszy, 
wyjść z czarnym psem, uczynić trzy razy znak krzyża nad mandragorą 
i okopać ją dookoła. 
Potem przywiązywano psa za ogon do korzenia, 
pokazywano mu kawałek chleba i szybko uciekano. 
Pies miał biec za człowiekiem, przy okazji wyciągając korzeń z ziemi. 
Ten wybitnie okrutny sposób pozyskiwania korzenia praktykowano, 
wierząc, że gdy korzeń opuści ziemię, przestaje być niebezpieczny, 
gdyż – jak sądzono – nie miał już kontaktu ze złymi podziemnymi mocami. 
Korzeń należało bardzo starannie pielęgnować i przechowywać. 
Do mycia rośliny używano czerwonego wina, 
przetrzymywano ją w białej lnianej szmatce, 
którą należało w każdy piątek tygodnia i o każdej pełni księżyca wymieniać na nową. 
Posiadacz talizmanu – korzenia mandragory – 
mógł cieszyć się młodością, zdrowiem, powodzeniem i szczęściem.


Na wyspie można było zobaczyć jeszcze dziką pistację,
przepiękny, ognisto-czerowny krzak.




Dawne budynki, w których kiedyś mieszkano.


Rezerwat Zingaro to również raj dla pasjonatów nurkowania. 
Przepiękne plaże! chociaż kamieniste.
Stąpanie bosą stopą nie należy do najłatwiejszych.
Miałam to szczęście, że w ostatniej chwili wrzuciłam do walizki 
moje buty do wody, dzięki temu było mi łatwej.

Przecudna turkusowa woda, ostre skały 
to wszystko bajecznie wkomponowało się w krajobraz wybrzeża. 



Czytałam, że można tutaj podziwiać ciąg podwodnych korytarzy i grot, 
stosunkowo łatwo dostępnych nawet dla mało doświadczonych płetwonurków.
 Jedna z grot posiada otwory, przez które wpada do środka światło 
dając efekt obłędnie turkusowej wody. 
Natomiast kawałek od brzegu, na głębokości 39 m 
znajduje się bardzo dobrze zachowany wrak włoskiego okrętu 
przewożącego amunicję, zatopionego w roku 1943. 
Niestety my tego wraku nie widzieliśmy.



Za to odwiedziliśmy 
takie przepiękne wybrzeże z turkusową krystaliczną wodą
i kamienistą białą plażą,
gdzie mogliśmy skorzystać z kąpieli.







A dzień zakończyliśmy
 takim przepięknym zachodem słońca 🥰




W ten dzień przeszliśmy 23 km 💪
zdrowo, na świeżym powietrzu
i przy przepięknej pogodzie.


przed kolacją odwiedziliśmy lodziarnie, 
by skosztować słynnych lodów.


Skusiłam się na pistacjowe i czekoladę z pomarańczą.
Były dobre, ale trzeba było je jeść w ekspresowym tempie,
bo gorący wiatr scirocco rozpuszczał nam je w oka mgnieniu.

Kolacje zjedliśmy ponownie u P. Wioli.
Zadowoleni z całego dnia
i najedzeni udaliśmy się do hotelu, by się spakować, 
bo kolejnego dnia zmienialiśmy już lokalizację.
Zasnęłam bez problemu pomimo
hałasów za oknem do późnych godzin nocnych.



Na dziś to już wszystko.
Mam nadzieję, że widoczki również i Wam się podobają.

A w kolejnym poście wybierzemy się 
na trekking po wyspie.


Życzę Wam przyjemnego dnia
lub spokojnej nocy 
zależy kto kiedy mnie czyta 😍

 do usłyszonka

SERDECZNOŚCI  💛