Dziś zabiorę Was na wycieczkę
po Rezerwacie Przyrody ZINGARO
gdzie dreptaliśmy sobie cały dzień.
Wczesnym rankiem, zanim mój budzik mnie obudził
przywitały nas te oto dźwięki zza okna
Na śniadanko musieliśmy zejść do hoteliku
kilka ulic niżej.
Przepiękne stare kamienice i grube mury.
A tu spójrzcie, drzwi baru wciąż zamknięte 😳
Okazało się, że jesteśmy ZBYT PUNKTUALNI,
bo Włosi, wszystko mają
PIANO, PIANO 😂
Śniadanko było dobre,
ja dużo nie jem,
wiec dla mnie wszystkiego było pod dostatkiem,
Włoskie śniadania natomiast różnią się
bardzo od tych północno-europejskich śniadań.
My jemy je bardziej na słono,
Włosi zaś na słodko, mało
i z odrobina owoców i orzechów.
Po śniadanku autokar zabrał nas do Rezerwatu Przyrodniczego Zingaro,
ale zanim tam dotarliśmy,
zaopatrzyliśmy się jeszcze w drobne zakupy w pobliskim supermarkecie,
by uzupełnić zapasy wody i kupić jakąś przekąskę,
by móc wędrować cały dzień.
Na mnie wrażenie zrobiły ogromne szynki i mortadele,
oraz sery, a właściwie ich różnorodność.
Zaglądnęłam jeszcze szybciutko do sklepiku obok,
bardzo skromnego ale klimatycznego.
Można było tam kupić gorącą i aromatyczną kawę, śniadanie, ciastko
a nawet makarony czy też wina.
💢💢💢
Rezerwat Zingaro mieści się na półwyspie w północno-zachodniej Sycylii.
Leży on niemal w całości na terenie gminy San Vito Lo Capo w prowincji Trapani.
To pierwszy obszar ochronny ustanowiony na Sycylii
dla zachowania cennego dziedzictwa przyrody,
który został założony w roku 1981.
Zajmuje 1650 ha powierzchni i 7km wybrzeża pomiędzy San Vito lo Capo, a Scopello.
Powstał on z inicjatywy lokalnej społeczności,
która sprzeciwiła się budowie drogi w tym miejscu.
Dzięki temu dzisiaj możemy tutaj podziwiać przepiękną faunę i florę,
Rezerwat oferuje liczne szlaki piesze i dzikie plaże,
z których oczywiście skorzystaliśmy.
Najwyższy punkt to Monte Speziale 923 m n.p.m.
Na terenie rezerwatu wyznaczono i oznakowano 6 szlaków różnego stopnia trudności,
o długości od 6 do 19 km.
Nietknięta przyroda, 800 gatunków roślin,
brak dróg i hoteli, cisza, cudowne widoki oraz możliwość zwiedzania jedynie pieszo,
konno lub na grzbiecie muła czyni to miejsce naprawdę wyjątkowym.
Tubylcy uprawiający rolnictwo na tym obszarze, robią to w jak największej zgodzie z naturą.
Pogodę mieliśmy przepiękną,
było naprawdę ciepło, ale dzięki przyjemnej bryzie wiejącej z nad morza,
trekking był bardzo przyjemny.
Krótki filmik z trekkingu w Rezerwacie Zingaro:
Widzieliśmy nawet dzikie konie, pasące się na stromych zboczach.
wspinaczka w górę
a tu już w dół
Dzikie fiołki
i mandragorę,
znacie legendy o mandragorze?
to jedna z nich:
Jest jedna z bardziej pożądanych roślin występujących w królestwie Ducha Gór.
Korzeń tej niesamowitej rośliny od najdawniejszych czasów
był przedmiotem kultu,
uważano go za talizman przynoszący wszelką pomyślność.
Wędrowni zielarze sprzedawali go jako coś niezwykle cennego.
Tajemniczy korzeń przypominał kształtem ludzką postać
i był stosowany niemal przeciw wszystkim chorobom, urokom i klątwom.
Zgodnie z tym, co pisano w starodawnych księgach, wykopanie korzenia mandragory wymagało zachowania specjalnych skomplikowanych procedur,
jako że podczas wydobywania z ziemi korzeń miał krzyczeć przeraźliwie,
powodując niekiedy zgon tego, kto go wykopywał.
Z tych względów, wierzono, że aby go wydobyć,
należało w piątek przed wschodem słońca zatkać mocno uszy,
wyjść z czarnym psem, uczynić trzy razy znak krzyża nad mandragorą
i okopać ją dookoła.
Potem przywiązywano psa za ogon do korzenia,
pokazywano mu kawałek chleba i szybko uciekano.
Pies miał biec za człowiekiem, przy okazji wyciągając korzeń z ziemi.
Ten wybitnie okrutny sposób pozyskiwania korzenia praktykowano,
wierząc, że gdy korzeń opuści ziemię, przestaje być niebezpieczny,
gdyż – jak sądzono – nie miał już kontaktu ze złymi podziemnymi mocami.
Korzeń należało bardzo starannie pielęgnować i przechowywać.
Do mycia rośliny używano czerwonego wina,
przetrzymywano ją w białej lnianej szmatce,
którą należało w każdy piątek tygodnia i o każdej pełni księżyca wymieniać na nową.
Posiadacz talizmanu – korzenia mandragory –
mógł cieszyć się młodością, zdrowiem, powodzeniem i szczęściem.
Na wyspie można było zobaczyć jeszcze dziką pistację,
przepiękny, ognisto-czerowny krzak.
Dawne budynki, w których kiedyś mieszkano.
Rezerwat Zingaro to również raj dla pasjonatów nurkowania.
Przepiękne plaże! chociaż kamieniste.
Stąpanie bosą stopą nie należy do najłatwiejszych.
Miałam to szczęście, że w ostatniej chwili wrzuciłam do walizki
moje buty do wody, dzięki temu było mi łatwej.
Przecudna turkusowa woda, ostre skały
to wszystko bajecznie wkomponowało się w krajobraz wybrzeża.
Czytałam, że można tutaj podziwiać ciąg podwodnych korytarzy i grot,
stosunkowo łatwo dostępnych nawet dla mało doświadczonych płetwonurków.
Jedna z grot posiada otwory, przez które wpada do środka światło
dając efekt obłędnie turkusowej wody.
Natomiast kawałek od brzegu, na głębokości 39 m
znajduje się bardzo dobrze zachowany wrak włoskiego okrętu
przewożącego amunicję, zatopionego w roku 1943.
Niestety my tego wraku nie widzieliśmy.
Za to odwiedziliśmy
takie przepiękne wybrzeże z turkusową krystaliczną wodą
i kamienistą białą plażą,
gdzie mogliśmy skorzystać z kąpieli.
A dzień zakończyliśmy
takim przepięknym zachodem słońca 🥰
W ten dzień przeszliśmy 23 km 💪
zdrowo, na świeżym powietrzu
i przy przepięknej pogodzie.
przed kolacją odwiedziliśmy lodziarnie,
by skosztować słynnych lodów.
Skusiłam się na pistacjowe i czekoladę z pomarańczą.
Były dobre, ale trzeba było je jeść w ekspresowym tempie,
bo gorący wiatr scirocco rozpuszczał nam je w oka mgnieniu.
Kolacje zjedliśmy ponownie u P. Wioli.
Zadowoleni z całego dnia
i najedzeni udaliśmy się do hotelu, by się spakować,
bo kolejnego dnia zmienialiśmy już lokalizację.
Zasnęłam bez problemu pomimo
hałasów za oknem do późnych godzin nocnych.
Na dziś to już wszystko.
Mam nadzieję, że widoczki również i Wam się podobają.
A w kolejnym poście wybierzemy się
na trekking po wyspie.
Życzę Wam przyjemnego dnia
lub spokojnej nocy
zależy kto kiedy mnie czyta 😍
do usłyszonka
SERDECZNOŚCI 💛
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz