Dobry wieczór moi drodzy,
trzy tygodnie temu miałam zjazd absolwentów z okazji 75 rocznicy
powstania naszego Liceum.
Impreza mi się bardzo podobała, chociaż totalnie straciłam w ten dzień ochotę
by na nią iść.
Spowodowane to było wyczerpaniem z powodu pracy.
Tak! ta kontrola nas wypaliła strasznie,
na szczęście dobiega już końca,
i nie mogę się doczekać, kiedy nas w końcu opuszczą.
Na zjeździe pokazało się około 400 absolwentów,
wiec całkiem sporo,
niestety moja klasa zawiodła.
Na ponad miesiąc przed zjazdem, założyliśmy grupę na mesengarze,
by odnaleźć koleżanki z dawnych ław.
No i udało nam się odszukać w ilości ponad 15 osób,
które miałam nadzieję, że się pokażą na zjeździe,
Wiecie ilu nas było?
ze mną: 4 osoby.
T R A G E D I A!!!!
Strasznie byłam rozczarowana tą frekwencją.
I tak sobie pomyslałam: całe szczęście, że mieszkam w Polsce teraz,
i rzut beretem mam do tego Liceum,
bo gdybym się specjalnie np.z Norwegii wybrała na zlot
i byłaby taka frekwencja, chyba bym się wkurzyła i to bardzo.
Ale.. impreza była zacna, fajnie zorganizowne,
dużo jedzenia, w sumie nie do przejedzenia,
były tez tańce do białego rana.
Klasa równoległa była liczniejsza na zjeździe,
wiec towarzystwa nie brakowało.
Tak się też złożyło, że wpadł temat kto, gdzie pracuje.
Wojtek, kolega powiedział, że prowadzi firmę i dodatkowo jest przewodnikiem
w Sztolni Królowa Luiza.
Oczy mi się zaświeciły od razu, bo w planie miałam od dłuższego czasu
odwiedziny tej Zabrzańskiej perełki,
tylko jakoś tak odkładałam to ciągle, bo mi było "nie po drodze" 🫣
No wiec umówiłam się z Wojtkiem,
że wpadnę do sztolni, ale chciałabym wpaść wtedy, kiedy on
będzie oprowadzał grupę.
No i tak się też stało.
Niedziele spędziłam wiec na zwiedzaniu Sztolni.
Kto nie był, temu gorąco polecam.
Nie będę zdradzać szczegółów, ale bardzo ciekawa wycieczka
zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych.
Wrzucę Wam za to trochę fotek na zachętę,
a z pierwszego zdjęcia macie również QR
z którego możecie zaczytać potrzebne informacje.
W drodze do sztolni, przechodziłam koło mojej dawnej pracy,
moje wierne czytelniczki wciąż tam pracują ( koleżanki z dawnych lat)
No i na tej posesji stoi teraz przepiękna odrestaurowana "ciuchcia" (parowóz).
Zanim rozpoczęliśmy wycieczkę, zaproszono nas do
budynku, gdzie mogliśmy podziwiać parową maszynę wyciągową
z 1915, roku która jest jedną ze szczytowych osiągnięć
technologicznych swojej epoki.
Maszyna ta do 1990 roku obsługiwała szyb Carnall o głębokości 503m.
Wyciąg składa się z dwóch potężnych cylindrów poruszanych
parą podgrzaną do 300 st.C,
zaś koło pędne waży aż 25 ton.
Co ciekawe ta potężna maszyna pracuje bardzo cicho.
Tu możecie tę maszynę zobaczyć
Po obejrzeniu maszyny przeszliśmy do autobusu, by zjechać do centrum Zabrza,
skąd rozpoczęliśmy zwiedzanie.
A zwiedzanie zaczęliśmy drogą wodną, łódeczkami
w których kiedyś transportowano węgiel.
Spływ łodziami to ponad 30 minutowa trasa,
która mierzy niewiele, bo ponad kilometrowy odcinek
podczas którego Wojtek raczył nas ciekawymi opowieściami
i historycznymi wydarzeniami z dziejów sztolni.
tu mam krótki filmik wizualny tego spływu:
potem po przycumowaniu,
pieszo przemierzaliśmy górnicze chodniki,
słuchając historii o Sztolni.
Zobaczyliśmy jak pracowało się ręcznie i wydobywało węgiel,
byliśmy na tak zwanym "przodku"
(czyli przodzie ściany drążonego tunelu)
Jak się ten węgiel podnosiło i ładowało na łodzie,
Jakimi narzędziami się wtedy pracowało, czym się te ciemności
w górniczych korytarzach rozświetlało.
Jakie niebezpieczeństwa i trudności czyhały na górników.
Było trochę o inżynierii, fizyki, chemii, geodezji...
no! było tego sporo i dość ciekawie.
Także gorąco polecam,
dodam, że w grupie mieliśmy osoby z Krakowa, Częstochowy
i innych zakątków południa Polski.
Ale usłyszeliśmy, że do sztolni zjeżdżają turyści z całego świata.
Kochani na dziś to już wszystko,
zbliża się weekend,
życzę Wam dużo spokoju.
S E R D E C Z N O Ś C I 💙














Brak komentarzy:
Prześlij komentarz